TU przychodzimy jeść posiłki. Każdy bóg na swój stół.

*Usiadłam przy stole Zeusa, zwykle bywałam tu sama. Zeus dość rzadko potwierdzał swoje ojcostwo. Zawsze byłam wyjątkiem. Zjadłam śniadanie i siedziałam sama.*

*Usiadłam przy pustym stole Ateny i zaczęłam jeść. W pawilonie jadalnym ziało pustką. Jedyna osoba poza mna była czarnowłosa dziewczyna z Domku Zeusa. Nigdy z nią nie rozmawiałam, znałam ją tylko z widzenia.*

*Uśmiechnęłam się do córki Ateny, wiedziałam że może mnie nie kojarzyć ale ja znam tu wszystkich. 7 lat tu i znam to i owo.*

*Odwzajemniłam uśmiech córki Zeusa. Dokończyłam śniadanie i postanowiłam do niej podejść.*
- Cześć, jestem Levanne. Nie wiem czy mnie kojarzysz, ale jestem tu już od kilku lat i jakoś nigdy z tobą nie rozmawiałam, więc postanowiłam to nadrobić.
* Usmiechnęłam sie jeszcze raz. *

-Jestem Alexa, jakoś zawsze nie było czasu.* Pokazała jej żeby usiadła.* Ja jestem tu już 7 lat, ty chyba od 4 zgadza się?

- Tak *odpowiedziałam zaskoczona, że dziewczyna to wie. Usiadłam obok niej.*
- Ciekawe czemu zawsze jest tu tak mało ludzi...

- Wszyscy wstają z Heliosem, trudno. *Ziewnęła zmęczona.* -Wybacz do późna jeździłam z pegazem. Polowałam z moim orłem.

- Może lepiej pójdziesz odpocząć? Przed porą obiadową mamy przecież czas wolny. *zaproponowałam*
- Przecież lepiej opuścić kilka godzin dnia niżmego wieczora ziewać i mysleć tylko o tym żeby nie zamknąć oczu i nie zasnąc przy stole *usmiechnęłam się lekko do Alexy*
- Pogadamy kiedy indziej. *dodałam*

- Nic mi nie jest, dziś idę spać wcześniejszej. Muszę się zająć moimi pegazami.

- Okej, jak chcesz *uśmiechnęłam się do Alexy*
- Mogłabym pójść z tobą?

- Pewnie choć pokaże ci moje pegazy, dostałam je od ojca.

zt

z.t.

*Weszła szybko, rozglądnęła się, czy chłopak idzie za nią.*

Zobaczył Makę.

- Każdy stolik jest podpożdkowany domkowi - względem rodzica.

- Acha.. - mruknął.
Czyli będę sam.

- Tu siedzę ja. *Wskazała na stół pocięty sztyletami, przy którym siedziało kilku umięśnionych i wysokich chłopaków na nogach stołu wyrzeźbiony był miecz. *
- Znajdź swój stół, czyim dzieckiem jesteś? *Spytała obojętnie.*

- Ja... H... Hadesa...

*Spojrzała na niego z uznaniem. *
- Tak myślałam, twoje miejsce jest tam. *wskazała stół z wyrytym Cerberem.*

- Łatwo zapamiętać.

- W sumie racja. Chcesz zjeść, czy... dalej zwiedzać?

- Raczej nie ma tu żadnych dzieci Hadesa... prawda?

- Nie, jesteś pierwszym. *Spojrzała na niego.*

- Aha... - mruknął. Spojrzał na stolik Aresa. Patrzył na jednego z chłopaków. - Może lepiej niech on tego nie je...

- Dlaczego?

- Gwarantuje ci że będzie świecił w nocy  - mruknął. - Maka, idziemy.

- Dann, nie przejmuj się nim. *Szepnęła bratu do ucha.*
- Idziemy dalej? *Syknęła już zniecierpliwiona.*

- Jesli chcesz. Mnie to jest naprawdę obojętne.

- No to chodź. *Wyszła.*

zt

Poszedł za nią.

z.t

Doszli w końcu do domu.

- Tam jest twój stolik... - powiedział i podszedł do swojego. - Mozesz... usiąść ze mną jak chcesz...

- I tak nie ma nikogo z kim mogłabym siedzieć przy stoliku. - wyszeptała cicho. - Nikogo nie ma..
Usiadła na przeciw niego.
Jadłam ostatni raz tydzień temu..

- A ja? - uniósł brew.

- No tak. Ty jesteś..

Wreszcie mógł zjeść coś porządnego... Oczywiście Maka prosiła się o trochę jedzenia.

Jadła powoli delektując się każdym kęsem..

Był głodny... ale po prostu nie mógł jeść. Nie miał apetytu.

Zjadła wszystko co miała na talerzu.

- Aż tak głodna byłaś?

- Nie jadłam od ponad tygodnia.. - wyszeptała.

- Ja tak samo... - westchnął. - I raczej nic nie zjem....

- Czemu...?

Wzruszył ramionami.
- Nie mam ani trochę apetytu...

- Możesz nie mieć apetytu, ale lepiej zjedz. Proszę.. - dodała.

- Nie chcę...
Odłożył widelec.

I tak bardziej posmutnieć nie mogła..

Patrzył na nią...
Dlaczego...?
Zaczął jeść.

Spojrzała na niego..
- I widzisz..

Zjadł wszystko co miał na talerzu.

Bardzo delikatnie się uśmiechnęła.

Spojrzał na nią. Gdy zobaczył jej uśmiech od razu poczuł się lepiej...

- Co masz zamiar robić dalej...? W sęsie dzisiaj w obozie.

- Nie wiem - powiedział cicho. - A ty?

- Nic mi się nie chce.. Miałam dość trudny i męczący tydzień. Codziennie treningi.. Chyba zrobie sobie wolne na dzisiaj.

- Aha - mruknął. - A tak w ogóle... Skąd wiedziałaś który domek jest mój...?

- Kuro pamiętał zapach Maki.. Poszłam za nim. - powiedziała.

- Aha... Wiesz... Bycie synem Hadesa to niezbyt miła rzecz...

- Nie wybieramy sobie rodziców.. - znowu miała smutny głos. - Ani tego kim jesteśmy.

Spojrzał na nią smutno.

Przez chwilę wydawało się, że zaraz miała się rozpłakać..

- Słuchaj Saphira... Może... Pójdziemy gdzieś razem?

To ją zaskoczyło. Spojrzała na niego.. Razem...?
- Gdzie na przykład? - spytała.

- Nie wiem... Przejść się. Chciałbym dowiedzieć się co tu jest...

- Jasne. - powiedziała cicho.

Zapanowała niezręczna cisza.

Teraz dopiero zauważyła, że nikogo oprócz nich nie ma..
- Gdzie chcesz najpierw pójśc..?

- Nie wiem. Nie znam tego obozu i nie wiem co tu jest...

- Są stajnie , miejsca do trenindów, szpital, leczenica, tutaj gdzie jesteśmy jadalnia i las.. A w lesie pare fajnych miejsc.
Jak mój łuk..

- Jeśli chcesz możesz mi pokazać...

- Zaczniemy może od tego domu.. Pooprowadzam Cię.. Chodź.
Wstała.

Wstał...

z.t
// Nie będę pisać w tych wszystkich miejscach xD Od razu do łuku idziemy xD //

// Ogej //

Z.t

Wszedł do jadalni... zauważył kogoś przy stoliku Eris... jakiegoś chłopaka... wyglądał podejrzanie. Ale zignorował to. Zjadł i wrócił do Saphiry.

z.t

Jedli przy jej stoliku...

Była głodna..

Co chwilę dawał coś Mace.
- Czyli potem idziemy nad jezioro...?

- Tak..
Kuro dostał swoją porcję.

Nie zjadł wiele... Czekał na nią.

Zjadła..
- Idziemy nad jezioro..?

- Hai - uśmiechnął się.

Po jakimś czasie wyszli..
z.t

z.t