Luna


Akatsuki

Art by manicmondays.

Posiadają jeden wspólny boks. Na drzwiach wygrawerowane są ich imiona i sierp księżyca z gwiazdą.

Siedziała od dobrej godziny na sianie w boksie swoich pegazów Luny i Akatsukiego. Klacz leżała na ziemi i pozwalała robić sobie z grzywy warkoczyki, a ogier jadł

Szukał jej cały dzień... Dopiero wieczorem znalazł ją w stajni.
- Saphira! - stanął przy wejściu do boksu.

Spojrzala na Dashiego.
- Wstales..?

- Nawet mnie nie denerwuj - warknął. - Wstawaj.

- Nande..?

- Wracasz do lecznicy. Już.

- nie!
Akatsuki zarżał.

- Mam ci w tym pomóc? - warknął. Wszedł do boksu.

Akatsuki zarżał jeszcze raz tyle, że głośniej.
- Nie chce!

Spojrzał na pegaza wściekle.

Akatsuki popchnał go łbem na siano.

Upadł w siano...

Zaczeła się śmiać a Akatsuki rzeć wesoło. Tylko Luna spała teraz.

Usiadł... był naprawdę wściekły.

Akatsuki złapał go za ubranie.

- Weź ode mnie tego konia! - warknął.

Spojrzala na niego.
- Akatsuki chyba Cie polubil.

- Huh...?
Trochę się uspokoił.

Ogier patrzyl Dashiemu prosto w oczy.

Pogłaskał go po pysku.

- Masz swojego pegaza?

- Nie... zawsze mogę przywołac jakiegoś ducha więc niepotrzebny mi pegaz

Akatsuki zarzal smutno.. Bardzo smutno..
- Szkoda. - szepnela.

Cały czas głaskał pegaza.
- Zawsze chciałem mieć pegaza... normalnego... no wiesz. Żyjącego.

- Akatsuki.. - szepnęła patrząc na pegaza.
Ten zarżał jakby coś potwierdzał..
- Dobrze..

- Huh...? - spojrzał na Saphirę.

- Akatsuki jest od teraz twoim pegazem. - powiedziała poważnie.

- Co? - spojrzał na nią zdziwiony. - Ale...

- On tak chce.. Powiedział mi.. - szepnęła i spojrzała na niego. - Tylko ja mam jeden warunek.. I on zresztą zmieni zdanie jeśli się nie zgodzisz.. Musi zostać z Luną..
Ogier spojrzał na śpiącą klacz..
- Są.. tak jakby małżeństwem.. - powiedziała.

- R... rozumiem...

- Zgadzasz sie..? - spojrzala na Tadashiego.

Pokiwał głową.

Akatsuki zarzal wesolo..

Spojrzał na Saphirę.
- Wracamy do lecznicy...

Posmutniala.
- Nie..

- Saphira...

To byla chwila.. Rzucila mu sie na szyje zamykajac usta pocalunkiem.

Zdziwiło go to... naprawdę... otworzył szerzej oczy.

Nie odrywala sie od niego..

Objął ją delikatnie...

Otworzyla oczy..

Przymknął powieki i odwzajemnił jej pocałunek, biorąc oddech.

Zamknela oczy.. Rozchylila wargi.

Wsunął lekko język do jej ust...

Objela go. Zetknela swoj jezyk z jego.

Zadrżał...chciał tego... Chciał być blisko niej właśnie w taki sposób...
Co chwilę odsunął się by złapać oddech i znów ją całował.

Jeknela cichutko zaciskajac powieki.  Oddala sie pocalunkowi..

Trwało to długo, dopóki się nie zmęczył ...

// KONIEC?! :smutek: //
Uchylila powieki.

Spojrzał na nią...

Otworzyla oczy.. Dyszala.

Przekrecił się tak, że znalazł się nad nią... Podpierał się rękami by na niej nie leżeć. Patrzył jej prosto w oczy.

Trzymala rece po dwoch stronach glowy.. Rowniez patrzyla mu w oczy..

Podparł się na kolanach, które były na wysokości jej bioder. Objął ją i uniósł delikatnie, znów całując

Chciala tego.. To bylo jej potrzebne.. Bardzo..
Wplotla palce w jego wlosy.

Przesuwał dłońmi po jej plecach... Uniósł przez to lekko jej bluzkę, tak że widział bandaż na ranie i kawałeczek biustonosza....

Poruszala palcami w jego wlosach.. Przyciagnela go mocniej do siebie.

Wydał z siebie ciche westchnienie. Odsunął się na sekundę by złapać oddech i znów musnął wargami jej delikatne usta.
Palcami napotkał zapięcie jej stanika.

Poruszyla nogami.. Siano bylo wszedzie..

Odsunął jednak szybko rękę... Znów zetknął język z jej ciepłym językiem.

Draznila jezykiem jego podniebienie..

Jego ciało drżało...

Przesunela dlonie w dol..

Nie teraz przerywał pocałunków...

Zlapala za krawedzie jego koszulki i delikatnie je uniosla..

Pozwolił jej na to... Specjalne przerwał by mogła zdjąć jego bluzke.

Rzucila ją na siano obok..

Znów ją pocałował... I kolejny raz...

Gladzila go po nagim torsie..

Miała bardzo ciepłe dłonie. Jej delikatny dotyk sprawiał, że cały drżał.
Zapomniał już o tym, że miała wrócić do lecznicy. Teraz liczyła się tylko ona i chciał, by ta chwila trwała jak najdłużej.

Odsuwala sie tylko na chwileczke by zlapac oddech i znowu go calowala.. Teraz juz na niej lezal..

Zmęczył się już tym... Musiał się odsunąć.

Czula jak szybko bije jej serce..

Oddychał szybko.

Usmiechnela sie do niego czule..

Odwrócił wzrok. Usiadł obok niej nieco speszony.

// Wiedzialam.. //
Usiadla odwracając glowe..

Spojrzał na nią po chwili. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie.

- Huh..? - spojrzala na niego zdziwiona.

- Zaprowadzę cię do twojego domku... i masz tam leżeć... rozumiesz...?

- H..hai.. - szepnela.

Wstał i pomógł jej wstać.

Akatsuki spal przy Lunie..
Wstala.

- Chodź... - złapał ją za reke i wplótł palce w jej dłoń.

Scisnela jego dlon..
- Dobrze..
z.t

z.t

Weszli do stajni...

Luna właśnie przymilała się do Akatsukiego.

- Masz jakieś siodła czy coś...?

- To są pegazy Tadashi! Ich się nie siodła no chyba, że musisz.. One tego nie lubią.. - weszła do boksu.

- Uh... No tak... 
Wszedł za nią.

Poklepała po łbie Lune.
- Co tam mała?
Klacz zarżała wesoło.

Zatrzymał się przy wejściu do boksu.

Akatsuki szturchnął go łbem w ramie..

Pogładził go po nosie.

- Rozrabialiście! - zganiła klacz, a ta prychneła w sprzeciwie i przewróciła dziewczyne na siano.

Uśmiechnął się lekko.

Spojrzała groźnie na Lune.. W niektórych miejscach miała siano.
- Jesteś.. yh.. - prychnęła.

- To idziemy...? Mieliśmy jeździć...

Wyciągnęłą do niego ręcę jak dziecko..

- Huh?
Podniósł ją.

Przytuliła go.
- Pamietasz jak siętu całowaliśmy..?

- Hai...

Pocałowała go.

Odwzajemnił jej pocałunek.

Odsunęła się i wyprowadziła Lune.

Akatsuki sam wyszedł.za klaczą .

- Chodź Dasio. - powiedziała głośno..

- No idę...

Wskoczyła na Lune..

Koń. I co ja mam z tym zrobić?

- Wsiądź na niego jak ja. - powiedziała do Dashiego.

Nie udało mu się za pierwszym razem... Ale za drugim już tak.

Ona przez ten czas zeszła z Luny i poszła po sznurek. Zawiązała go wokół szyji klaczy jedną pętlą, a drugą na szyji ogiera tak, że byli do siebie przywiązani.

- Spadne - powiedział. Złapał się grzywy ogiera.

- Nie ciągnij Akatsukiego.. Bo zacznie wierzgać i wtedy spadniesz.
Luna powoli ruszyła, a za nią ogier.

- O... Okej...

Szli obok siebie.
z.t

Z.t